Focaccia - potrawa kuchni włoskiej, rodzaj pieczywa, będącego podstawą pizzy (bez sera i sosu pomidorowego - samo ciasto). każdy region włoch może się pochwalić inną odmianą focaccii, od suchego, z solą, ziołami (rozmaryn, szałwia) polanego oliwą ciasta, do pulchnego z suszonymi pomidorami i oliwkami.
no to na początek coś ze starych, dobrych, sprawdzonych przepisów. po pierwsze, proste, szybkie, tanie i przepyszne. po drugie, nie mogłabym zacząć niczym innym niż włoskim przepisem, bo to właśnie one grają pierwsze skrzypce w mojej kuchni. zaczynamy? (:
przygotujcie:
CIASTO:
400 gram mąki
15 gram drożdży
3/4 szklanki ciepłej (ale nie wrzącej!) wody - jak będzie za mało to można później po troszeczku dolać
1,5 płaskich łyżeczek soli
0,5 łyżeczki cukru
1,5 łyżki oregano (jeśli ktoś ma ochotę. ja zawsze mam!)
4 łyżki oliwy
DODATKI:
paczka pomidorków koktajlowych (ale cała nie pójdzie)
świeża bazylia
pół cebuli
rozmaryn
sól
oliwa
(ale tak naprawdę możecie położyć co dusza zapragnie. ja często zmieniam focaccię i robię ją na przykład ze zwykłymi plasterkami pomidora i rukolą albo... z cukinią i fetą! (: po prostu zaszalejcie i zaufajcie intuicji)
do sedna:
wszystkie produkty wymienione w sekcji CIASTO, prócz oliwy, ugniatamy "ręcami" aż ciasto będzie nam odchodziło od ręki. tak wyrobione ciasto smarujemy z wierzchu oliwą i wkładamy do garnka lub miski również wysmarowanych oliwą. oliwy nie żałujemy. ja używam jej bardzo dużo, bo po prostu uwielbiam jej smak i miękkość, którą nadaje ciastu. ciasto w garnku nakrywamy szmatką i odstawiamy na godzinę. smarujemy tartownicę oliwą i wkładamy do niej ciasto, z którego szybciutko w łapciach uformowaliśmy pasujący placek. nie upychamy ciasta na siłę i nie spłaszczamy go. dajmy mu po prostu święty spokój, niech sobie tam poleżaczkuje z pięć minut. następnie na wierzchu układamy nasze produkty lekko wciskając je w ciasto - pomidorki przekrojone na połówki, bazylia, cebula pokrojona w pióra. całość posypujemy rozmarynem i solą do smaku. najfajniej gruboziarnistą. (: i polewamy całość oliwą, której ja oczywiście nie żałuję i leję od serca. pieczemy przez 20 minut w 230 stopniach. i oto jest! (: